W pewnym miasteczku, żył sobie nauczyciel. Właśnie dochodziła północ, ale on ciągle siedział i sprawdzał klasówki. Pani od matematyki zachorowała, a on przejął jej klasę. -Nareszcie - pomyślał i poszedł ze szkoły. Miał do wyboru dwie trasy. Dłuższą, wiodącą przez miasto, lub krótszą, przez cmentarz. Nie wierzył w zjawiska paranormalne i poszedł przez cmentarz. Zaczął padać śnieg, który skrzypiał mu pod nogami, gdy usłyszał jakiś odgłos jakby ktoś ocierał kamień o metalową tablicę. Nagle zrobiło się zimno. Stanął pod drzewem i zapalił papierosa. Zobaczył jakąś bladą postać. Chciał już się zapytać co robi, ale nieznajomy powiedział: Przepraszam pana, że tak hałasuję, ale źle napisali moje nazwisko...
|